Zadziwiające szaleństwo ideologiczne w postaci przekonania o równych możliwościach kobiet i mężczyzn w szczególnie wyrazisty sposób ujawniło się w czasie rozmowy w telewizji śniadaniowej kanału CBS Mornings1. Gościem był wybitny tenisista John McEnroe. Kontestowano jego wówczas głośną wypowiedź, w której stwierdził, że najlepsza tenisistka świata, Serena Williams, w tenisie męskim wylądowałaby na około 700 pozycji. Prowadząca program w bezczelny sposób zażądała złożenia samokrytyki za naruszenie świętego dogmatu nazi-feministek2. Zapytała: „Czy chcesz przeprosić?”. McEnroe odmówił – był dość silny jako osoba publiczna, by odeprzeć presję i groźby późniejszej napaści wyspecjalizowanych lincz-mobów3 linczujących . Co ciekawe, jego teza jest zbieżna z wypowiedziami samej Williams, która w wywiadach wielokrotnie powtarzała, że z uwagi na różnice w warunkach fizycznych między płciami, tenis męski i kobiecy to dwa zupełnie różne światy.
Ofiarą tej nagonki stał się m.in. James Watson, współodkrywca DNA. Pierwszej napaści ideologicznej dokonano na niego w 2007 roku za wypowiedź, której najbardziej „zbrodniczy” fragment to:
all our social policies are based on the fact that their intelligence is the same as ours, whereas all the testing says, not really4.
W innym miejscu wyraził też pragnienie, żeby rasy faktycznie były równe, ale, „osoby mające styczność z czarnymi pracownikami wiedzą, że to nie jest prawdą”5.
Wspomniana w poprzednim rozdziale piłkarka-feministka nienawidzi swojego kraju z uwagi – jak sama deklaruje – na brutalność policji wobec mniejszości. Niestety profesor Roland Fryer pozyskał znakomicie udokumentowany dowód na to, że kluczowe twierdzenie jej ideologii nie ma podstaw. Można przekornie stwierdzić, że Fryer dysponuje tzw. czarną kartą, czyli że może pozwolić sobie na głoszenie pewnych poglądów bezkarnie dlatego, że sam jest murzynem. Ale kwestie ruchu Defund the Police (dosł. pozbawić policję finansowania) to faktycznie jeden z centralnych dogmatów wiary sieci ideologii realizujących subwersyjną destrukcję porządku prawnego i społecznego USA. Fryer opowiada, że przed publikacją swojego opracowania otrzymywał „dobre rady od zaufanych przyjaciół”, by zrezygnował. Już po publikacji Fryer stał się celem gróźb karalnych i otrzymał całodobową ochronę6. Nie bez powodu. Praca w sposób niezaprzeczalny pokazywała, że twierdzenia „uciśnionych mniejszości” nie mają absolutnie żadnego potwierdzenia w twardych danych.
Opracowanie danych statystycznych przez Fryera nie było jedyną próbą pokazania, że menażeria ideologii antyamerykańskich jest niezwykle niebezpieczna, gdy nadepnąć na czułe miejsce. Innymi epizodami podważającymi ich kłamstwa założycielskie były m.in. sprawa śmierci George’a Floyda, którą eskalowano do poziomu ogólnokrajowych zamieszek w 2020 roku.
Inną, nieco mniej widowiskową sprawą była zawartość laptopa Huntera Bidena. Zawartość laptopa doprowadziła do uruchomienia i ujawnienia ukrytych sieci władzy. Jeszcze inną kwestią jest tzw. insurekcja 6 stycznia 2021 roku. W tym ostatnim przypadku (zastrzegam, że to domniemanie, które trudno udowodnić) Tucker Carlson, znany prezenter konserwatywnej telewizji Fox News, utracił swój program i został wyrzucony krótko po tym, gdy ujawnił przekazane mu setki godzin nagrań ze „szturmu na Kapitol”. Nagrania pokazywały, że tylko bardzo niewielka część osób zachowała się konfrontacyjnie i niebezpiecznie. Większość tych, którzy wedle narracji Demokratów uczestniczyli w rebelii, po prostu zwiedzała szacowną budowlę, chodząc wytyczonymi korytarzami, przepuszczani przez niekonfrontującą się z tłumami ochroną i policją.
Kilkadziesiąt godzin analizy epizodów doprowadziło mnie do bardzo doniosłej konkluzji. Proces kulturowej degeneracji amerykańskiej mniejszości murzyńskiej jest celowo realizowaną strategią − wszystko wskazuje na to, że celem jest stworzenie żelaznego elektoratu, którego zmiana światopoglądu jest uniemożliwiona silnymi negatywnymi emocjami.
Dużym luzem na łańcuchu ideologicznej swobody wypowiedzi cieszy się prof. Thomas Sowell (ur. 1930), w moim przekonaniu jeden z najwybitniejszych współczesnych myślicieli amerykańskich. Sowell bezlitośnie obnaża intelektualne szalbierstwa będące filarami narracji „lewicowych” czy „liberalnych” elit w USA. To, że nie jest wściekle atakowany, wynika z tego, że i on dysponuje „czarną kartą”.
W jednym ze swoich komentarzy politycznych Sowell poddaje analizie następujące prawidło:
Państwo opiekuńcze niweluje zachęty do rozwoju ludzkiego kapitału. A otrzymywanie produktów kapitału ludzkiego wygenerowanego przez innych nie ma tak krytycznej wartości jak to, co wygeneruje się samodzielnie.7
Spójrzmy na kazus Arabii Saudyjskiej8. Kraj ten znajduje się systemowo w pułapce blokującej jakikolwiek rozwój społeczny, a więc i postęp cywilizacyjny. Arabia Saudów nie jest nowoczesnym państwem z instytucjami praworządności, edukacji i innymi, które kształtowały się przez całe pokolenia prób i błędów na drodze uzyskania spójności społecznej.
Arabia jest zbiorowiskiem plemion, które skupione są pod jedną władzą centralną i nie buntują się wyłącznie dlatego, że dom Saudów trzyma wszystko żelazną ręką za pomocą importowanej, kosztującej krocie broni. Drugim bardzo kosztownym produktem są najemnicy, specjaliści wojskowi, inżynierowie i wszyscy obcokrajowcy, którzy tą importowaną technologię potrafią obsługiwać.
Jakakolwiek próba wykształcenia klasy średniej zdolnej wyprodukować wysoko wykwalifikowanych specjalistów prowadziłaby do krytycznego naruszenia stabilności królestwa. Podobnie jest z wojskiem. Uzbrajając i szkoląc lokalną ludność, Saudowie zagwarantowaliby sobie nieuchronną utratę dominacji wewnętrznej i to, że zostaliby natychmiast zmieceni z tronu. Mówiąc (ponownie) otwartym tekstem, to właśnie ten mechanizm – sojusz rodu Saudów z interesem hegemonicznym Stanów – sprawia, że Saudowie muszą współpracować z kimś, kto wedle wszelkich pozostałych kalkulacji jest wrogiem Wiary (przede wszystkim dla fanatycznych ekstremistów wahabickich, dominujących w strukturach władzy duchowej państwa Saudów.
Ale przejdźmy z obszarów światowej geopolityki do amerykańskich komplikacji rasowych. Sowell od dekad tłumaczy katastrofalne następstwa polityki opiekuńczej roztaczanej przez amerykańskich „liberałów”. Jedną z form pomocy, realizowaną od wczesnych lat 70., było wspieranie przez państwo samotnych matek. Mechanizm finansowy stał się… zachętą do unikania małżeństw. Kobieta dostawała świadczenie, gdy w domostwie nie było mężczyzny.
Równolegle popularyzowała się degeneracyjna kultura rapu, zażywania narkotyków i posiadania przez modelowych mężczyzn wielu partnerek seksualnych bez zobowiązań. Częścią tej kultury – są na to liczne badania – było zaniechanie piętnowania moralnego mężczyzny za porzucenie kobiety po tym, jak zaszła ona w ciążę.
Te i wiele innych czynników doprowadziły do sytuacji katastrofalnej, pogłębiającej siłę pułapki biedy, w której znajdowały się ofiary. Przykłady:
Czy destrukcja kultury jest celowa? Czy hamowanie ich emancypacji jest celowe? Za wyjaśnienie niższej od Białych i Azjatów sytuacji ekonomiczno-socjalnej zawsze podaje się dziedzictwo niewolnictwa i systemowy rasizm (prawa Jima Crowa9 na Południu). Ale na stan obecny oddziałują zupełnie inne czynniki sprawiające, że Czarni tkwią w pułapce biedy10.
Pierwszym czynnikiem jest to, że współczesna dominująca kultura ludności murzyńskiej to przeszczepiona kultura rednecków11, ale także elementy przeszczepione z miejsc takich jak Szkocja i Irlandia. W źródłowych i wynikowej kulturze mniejszy nacisk kładziony jest na edukację, Ta wrogość jest postrzegana jako punkt honoru. Lekceważone jest kształtowanie nawyków nakierowanych na długoterminowy sukces, zastąpiony uzależnieniem od natychmiastowej gratyfikacji12.
Kluczowym wydarzeniem był okres tzw. Wielkiej Migracji w latach 1910–1930 i 1940–1970, kiedy to około 6 milionów ludzi przemieściło się, uciekając od południowego rasizmu i praw Crowa. Przenieśli oni patologie swojej kultury niczym zarazę, dewastując efekty przejęcia przez ludność murzyńską na północy cech sprzyjających emancypacji, kopiowanych od ludności białej. Niszczycielskie były zwłaszcza:
Szczególnej uwadze polecam kwestię kwestii obciążenia mentalnością klanową kultury rdzennie irlandzkiej w kontekście kwestii angielskiego rasizmu. W terminologii używanej historycznie ma miejsce wymieszanie cech składających się na pojęcie rasa (zob. s. ___) − w skład pakietu wchodziły cechy fizyczne (a więc dziedziczone genetyczne), ale też elementy oprogramowania kulturowego, które jest stanem końcowym obyczajowości i praktyk, które ewoluowały i były zaszczepiane kolejnym pokoleniom na określonych obszarach.
„Mentalność klanowa” jest kontrsiłą, czy też drugim końcem spektrum dla mentalności ukształtowanej do generowania ultrakooperacji. Definiowanie obu polega na dość arbitralnym skomponowaniu pewnego pakietu pakietu parametrów psychicznych osoby lub kultury, z której się wywodzi.
Za pomocą pakietu klanowość-ultrakooperacyjność i podobnych narzędzi oceniamy ludzi i klasyfikujemy ich do statusu „cywilizowanych” i nie do końca. Przykładem jest określanie członków dzikich plemion jako „dangerous and unreliable” (ang. niebezpieczni i nie można na nich polegać), co jest przejawem tego, że dwie kultury są niekompatybilne w kwestii wzajemnej kooperacji, a przynajmniej ustanowienia zasad współpracy. Problem wynika z tego, że cechą immanentną niektórych kultur jest płynność tego typy ustaleń.
Mój własny, osobisty pakiet zawiera wiele reguł przypisywania napotkanym ludziom zaszczytu bycia osobą „prawidłowo” ukształtowaną przez własną kulturę i indywidualny proces socjalizacji. To głównie parametry czegoś, co nauczyłem się nazywać znacznie później − ultrakooperacji. Patrzę więc na zdolność przestrzegania zasad bezosobowej uprzejmości do obcych: rzucanie
śmieci na chodnik, brak obsesji w kwestii walidowania własnych wizji świata, zdolność do przyjmowania krytyki od osób obcych, którzy dyscyplinują do zachowań ultrakooperacyjnych.
Świetnym przykładem wielowątkowości tych kwestii, a przy tym myślenia klanowego, jest dla mnie epizod podkastu Dział zagraniczny, w którym gospodarz rozmawiał z ekspertem o plemionach Ameryki Południowej. Gość opisał mentalność pewnego ludu jako niedostosowaną do wymogów kultury pracy: spóźnianie, brak zaangażowania itp. Najciekawszy fragment rozmowy nastąpił później. Według obu panów krytykowanie przedstawicieli owego ludu przez osoby z zewnątrz, choć było jak najbardziej merytoryczne (przedstawiciele ludu byli kiepskimi pracownikami) obaj uznali za rasizm − jeden z rozmówców stwierdził to wprost mimo tego, że przygana dotyczyła nie cech fizycznych, a mentalności, czyli czegoś nabytego.
Ukształtowanie mentalne budowane na północy uległo degradacji. Pojawiły się i wzmacniały zjawiska patologiczne, takie jak rezygnacja z edukacji podstawowej i średniej, zniknięcie mechanizmów mobilności pionowej.
Według m.in. Thomasa Sowella to te procesy sprawiły, że problemem jest kultura, a nie rasa (czynniki biologiczne). Sposobem na rozwiązanie problemu jest więc, wciąż według Sowella, wymuszenie zmiany kulturowej (przeprogramowanie kulturowe), czyli wytężona praca nad zmianą nieaprobowanych społecznie, choć indywidualnie uznawanych za element tożsamości i dumy nawyków i cech mentalności, na takie, które umożliwiają wyrwanie się z zaklętego kręgu biedy.
Głównym zarzutem Sowella względem państwa opiekuńczego jest to, że „sygnalizowanie cnoty” i współczucie przejawiane zasypywaniem dotkniętych problemem pieniędzmi utrwala zależność od pomocy rządowej, a przy tym uniemożliwia wygenerowanie mentalności opartej na osobistej odpowiedzialności i innych cechach spajających społeczności dotknięte biedą.
Sowell rutynowo stwierdza, że taka polityka pomocy jest kontrproduktywna w sposób nieintencjonalny:
Państwo opiekuńcze nieumyślnie osłabiło rodziny, zwłaszcza czarne – na przykład samotnym matkom łatwiej było finansowo wychowywać dzieci.13
Jednak rozmaite kwestie podniesione m.in. przez Candice Owens (patrz dalej) sprawiają, że ja sam nie mam wątpliwości, że cała ta polityka jest prowadzona z pełną premedytacją celem pogłębienia konfliktu rasowego i hodowania przez demokratów puli wyborców, którym dostarczana jest ideologia wiecznego pokrzywdzenia.
Bez ojców lawinowo rosła ilość dzieci kształtowanych przez środowisko braku struktur [hierarchicznych – przyp. PP] i dyscypliny, co skutkowało i wciąż skutkuje eksplozją przestępczości. Sowell stwierdza w podsumowaniu swojego wywodu, że jednostki dotknięte tym mechanizmem okradane są z zachęt (ang. incentives) do zmiany okoliczności kształtujących ich mentalność. Zależność od troski i wpajanie przekonania o winie innych (rasistowskich białych) za swój stan prowadzi do zadowolenia z aktualnie posiadanych cech mentalności. Wedle samego Sowella:
Problemem nie jest to, że ci uczniowie nie potrafią się uczyć lub że są niezdolni do doskonałości. Problemem jest system, który nie stanowi dla nich wyzwania. Od dawna opowiadam się za możliwością wyboru szkoły przez rodziców, by mieli możliwość przeniesienia swoich dzieci z upadających szkół do instytucji, które wymagają doskonałości. (...) Tu nie chodzi o czarnych i białych, bogatych i biednych, ale o stworzenie systemu, który działa, który nagradza wysiłek i daje każdemu uczniowi uczciwą szansę na sukces. (...) Spędziłem całe życie na studiowaniu różnych grup na całym świecie i jedna rzecz jest krystalicznie jasna: różnice istnieją wszędzie, między dowolnymi grupami, niezależnie od rasy, kultury czy położenia geograficznego; faktem jest, że przyczyny różnic ekonomicznych między grupami są znacznie bardziej złożone niż jakiekolwiek proste wyjaśnienie systemowego rasizmu. Czynniki takie jak kultura, geografia, historia i osobiste wybory mają znacznie większe znaczenie niż kolor skóry.14
Kontrprzykładem podawanym przez Sowella do jednoczynnikowej narracji o rasistowskiej dyskryminacji promowanej przez demokratów są Amerykanie pochodzący z Azji Wschodniej. Podlegali oni przez całe dekady takim działaniom jak Chinese Exclusion Act15, a Japończycy trafiali nawet do obozów internowania w czasie II wojny światowej. Współcześnie osoby pochodzenia japońskiego i chińskiego są najlepiej usytuowanym prestiżowo i finansowo segmentem amerykańskiego społeczeństwa. Wynika to z ich kultury! Jej cechami są priorytetowe traktowanie edukacji, stabilność rodziny i ciężka praca16.
Wiele osób zdążyło się już zorientować w tej sytuacji. Jedną z nich jest aktywistka konserwatywna Candice Owens. Owens w swojej książce pt. Blackout: How Black America Can Make Its Second Escape from the Democrat Plantation17 przedstawia wizję tego, że demokraci realizują swoją narrację i politykę wobec ludności murzyńskiej z rozmysłem. Pomija jednak kwestie „porwania” tej narracji czy to przez ekstremistów ideologicznych – co opisuje Rafał Ziemkiewicz w Strollowanej rewolucji, ingerencji aktorów międzynarodowych, przede wszystkim ChRL, czy sojuszu lewicy z dżihadystami, co opisuję i ilustruję wydarzeniami ja sam w kolejnych tomach serii „Oni albo my!”.
Małe są szanse, że tak potężna i zuchwała operacja psychologiczna i jej konsekwencje dotrą do jej ofiar. Nie chciałbym być jednak w skórze demokratów, kiedy się to stanie. Demokraci, którzy firmują swoimi twarzami cały powyżej opisany proces, oraz siły, które to wszystko napędzają i utrzymują w ruchu, są sprawcami niewyobrażalnej wręcz krzywdy i odzierania ludzi z godności, trwających przez całe pokolenia. I wszystko dla władzy.
Politycy stosują ograniczoną pulę narzędzi kontroli swoich wyborców. Wskazując bogatych jako przyczynę niedoli czy deprywacji biednych, politycy nie uzyskują wzmocnienia celu swoich „wyznawców”. Oni tylko budują zawiść i animozje. Prawidło: wywołaj wszelkie możliwe oburzenie i poczucie niesprawiedliwości i wskaż dogodny cel dla tych uczuć.
Uruchomienie emocji sprawia, że wyborcy i zwolennicy przestają pytać o to, dlaczego nic nie poprawia się w kwestii pułapki ubóstwa, efektów działania systemu edukacji czy zależności od państwa. W ten sposób powstaje permanentna klasa pokrzywdzonych. Są oni przekonani, że to ktoś inny jest odpowiedzialny za ich niepowodzenia. Że to bogaci zabierają należny im udział.
Rezultat: politycy pozostają politykami, a biedni pozostają biedni. Ci drudzy nie mają nikogo, kto wyperswaduje im, że bogactwo bierze się z przelewów rządowych. Bogactwo bierze się z pracy ludzi ukształtowanych mentalnie do rozwiązywania problemów, prowadzenia biznesów, wymyślania innowacji i podejmowania ryzyka.
W tak działającym systemie niektórzy stają się bogaci dzięki temu, że tworzą coś, co podnosi jakość życia innych. Ci, którzy atakują bogatych, tak naprawdę atakują system generujący zachęty do tworzenia innowacji i postępu. Tak właśnie działa ideologia oparta na marksizmie – zaprojektowana do niszczenia wydajności i postępu generowanego przez systemy kapitalistyczne.
Dobrym przykładem rozpędzania podobnych mechanizmów kształtujących losy historii jest rewolucja francuska. Powodujący nią ekstremiści, zwłaszcza jakobini, posługiwali się retoryką równości (equity) i sprawiedliwości. Śmierć arystokratom (właścicielom bogactwa) – lud do władzy! Ale gdy w ruch poszła gilotyna, pod jej ostrze wpadła nie tylko elita, ale i klasa wytwórcza, odpowiedzialna za generowanie bogactwa całego narodu. Zamiast emancypacji, którą miał przynieść demontaż starej, niesprawiedliwej hierarchii, przyszły chaos i głód. A zaraz potem wyniszczające wojny napoleońskie.
Mechanizm dojścia Napoleona do władzy totalitarnej również zawiera w sobie powyższe prawidła. Stał się dyktatorem ślącym na śmierć setki tysięcy ludzi18 nie dzięki emancypacji mas, którym postęp historii dał do ręki władzę odebraną tyranom. Napoleon wstąpił na szczyt hierarchii dzięki wygenerowaniu resentymentu, nienawiści i poczucia krzywdy. Te potężne siły i napięcia strukturalne rozdarły na strzępy wszelkie więzi hierarchiczne scalające społeczeństwo. Zaufanie, zdolność do kooperacji, potrzeby najbiedniejszych… wszystko przestało się liczyć. Ci, których los wypchnął do roli kierujących tym chaosem, troszczyli się wyłącznie o utrzymanie własnej władzy i pozycji
Fałszywe ideologie wyjaśniają statystyczne różnice rasowe nie biologicznymi faktami, a opresją systemową. Cała obudowa ideologiczna podobnych nonsensów jest więc perfidnym narzędziem sprawowania władzy i dominacji.
Ideologie, które przejawiają się wypowiedziami komicznymi, takimi jak „biologiczny mężczyzna może rodzić dziecko” czy o „biologicznej równości kobiet i mężczyzn”19, są ekosystemem narzędzi mających utrzymać w funkcjonowaniu system władzy oparty nie na współzawodnictwie merytorycznym idei zarządzania społeczeństwami ludzkimi, lecz na kontroli masowych motywacji. Techniką realizacji tej działalności jest powoływanie do życia klas pokrzywdzonych, kierowanych emocjami.
Przesłanką potwierdzającą taki stan rzeczy jest choćby filozofia prowadzenia kampanii wyborczej przez demokratów w kampanii prezydenckiej w USA w 2024 roku. Taktyką demokratów (zob. s. __) były nie debaty i budowanie programu konkurującego na zasadach merytorycznych z przeciwnikiem. Demokraci w nic takiego się nie angażowali. W przyciąganiu wyborców do swojej sprawy polegali na zapraszaniu gwizd pop, a więc kreowaniu gradientów prestiżu.
■
1 John McEnroe says he won’t apologize to Serena Williams, https://youtu.be/Y0vw0AHsjFM, dostęp 2024-04-10].
2 Używam tego terminu w nawiązaniu do słynnej afery z 2018 roku, w którym trzej badacze strollowali pismo feministyczne Affilia z sukcesem publikując w nim fragmenty Mein Kampf Hitlera ze słowem „Żydzi” podmienionym na „mężczyźni”. Zob. ___.
3 Przepraszam za anglicyzm − angielskie słowo lynch-mob nie ma polskiego odpowiednika. Chodzi o rozwścieczony motłoch dokonujący samosądu. Grupy, które realizując tego typu akcje są elementami międzynarodowo organizowanych sieci terrorystów ideologicznych i ekstremistów, których akcje polegają na zastraszaniu, niszczeniu karier i wizerunku oraz innych akcji uciszających wszystkie głosy sprzeczne z doktryną lub mogące zaszkodzić dominacji agresorów w przestrzeni publicznej.
4 Pol. Wszystkie nasze [procesy] polityczne bazują na fakcie, że ich inteligencja jest taka sama jak nasza, podczas gdy testy pokazują, że niezupełnie.
5 Ang. People who have to deal with black employees find this not true.
6 Wywiad: Black Professor Accidentally PROVES “Anti-White” Double Standard, https://youtu.be/6Jf48nclVzk. Sama praca: An Empirical Analysis of Racial Differences in Police Use of Force https://www.journals.uchicago.edu/doi/abs/10.1086/701423
7 Sowell EXPOSES Saudi Arabia’s BIGGEST WEAKNESS https://youtu.be/mJNlCNMgqvU?si=zABsOFwWo7X7KYQX
10 „Biali” piszę dużą literą z uwagi na pojawienie się w USA wymogu takiej pisowni słowa „Czarni”. Z „Azjatami” jest problem, gdyż w wojnach kulturowych chodzi o East-Asian Americans (czyli migrantów z obszaru oddziaływania cywilizacji konfucjańskiej… a jak w wielu miejscach tej książki, ale zwłaszcza w niniejszym rozdziale wskazuję, kluczem różnic jest nie tyle rasa, ale oprogramowanie kulturowe
11 Określenie pejoratywne opisujące mentalność biedoty rolniczych obszarów południa USA. Potocznie utożsamiane jest z rasizmem wobec murzynów, jednak istotą tej mentalności jest plemienność i pogarda dla kultury „wyższej”, a nie rasizm. Co wymyka się powszechnej percepcji, pewien pakiet destruktywnych elementów oprogramowania kulturowego został przez ludność murzyńską południa USA skopiowany.
12 To impulsy seksualne i uzależnienia od substancji. Tytułem ciekawostki: załamanie się emancypacji murzyńskiej w latach 70. XX w. współwystępuje czasowo ze wzrostem popularności zażywania kokainy.
13 The Honest Reasons Why Whites are Rich and Blacks Poor, https://youtu.be/mCXN_tyqOFI [dostęp: 2025-04-02] ok. 3:15.
14 Op.cit. Pełna wypowiedź zawiera liczne warte głębszego przemyślenia przykłady i reinterpretacje oficjalnych narracji.
15 Ustawa działająca w okresie 1882–1943 zabezpieczała Stany przed niekontrolowaną masową migracją z Chin, ogarniętych w tamtym okresie biedą, głodem i załamaniem społecznym wynikającym z przyspieszających procesów upadku imperium Qing.
16 Sowell, jak najbardziej trafnie piętnując jednoczynnikową narrację demokratów, w swoich wywodach nie zajmuje stanowiska w kwestiach biologicznych różnic między rasami.
17 Pol. Zaciemnienie. Jak Czarna Ameryka może dokonać drugiej ucieczki z demokratycznej plantacji.
18 W wojnach napoleońskich życie straciło 700 tys. Francuzów i ok. 400 tys. sprzymierzonych. Ich łączny koszt w tylko zabitych szacuje się na 4 mln.
19 J. Lorber, Believing is Seeing: Biology as Ideology, “Gender and Society” 1993, nr 4, s. 568–581, https://www.jstor.org/stable/189514 [dostęp: 2025-04-24].